I DeFi po raz trzeci. Sprzedane! – Giełdy i derywatywy w świecie blockchaina

Przemek/ 19 września, 2022

Dzisiejszy post jeszcze raz dotknie tematyki DeFi. Tym razem skupię się głównie na temacie zdecentralizowanych giełd, który jest bardzo istotnym zagadnieniem w świecie zdecentralizowanych finansów oraz powiem kilka słów na temat rynku derywatywów na blockchainie. Jeżeli interesują Cię pozostałe zagadnienia z tej tematyki, to poprzednie wpisy znajdziesz je pod adresami:

Teraz już bez zbędnego przedłużania zapraszam do dalszej lektury:).

Ja chcę sprzedać, Ty chcesz kupić

Codziennie na całym świecie ludzie nieustannie czymś handlują. Nie ma znaczenia czy mówimy tutaj o jabłkach czy o akcjach technologicznego giganta. Zasada jest podobna: musi się znaleźć przynajmniej jeden sprzedający oraz jeden kupujący, którzy zgodzą się co do ceny zakupu/sprzedaży, aby transakcja mogła dojść do skutku. Nie ma tutaj znaczenia o jakim typie aktywa mówimy, sytuacja zawsze wygląda podobnie. Dodatkowo transakcje zawierane mogą być jedynie w wyznaczonym czasie. W przypadku rynków finansowych będą to dni od pon. do pt. w godzinach otwarcia giełdy. Z owocami i warzywami sprawa wygląda nieco lepiej, ponieważ możemy je kupić praktycznie codziennie, pod warunkiem że dany sklep/targ będzie otwarty. Co też nie ma miejsca 24 godziny na dobę. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku zdecentralizowanych giełd opartych o blockchain. Zanim do nich przejdę, poświęćmy jeszcze chwilę na lepsze zrozumienie tradycyjnego podejścia.

Standardowe giełdy bazują na tzw. arkuszu zleceń (ang. order book). Czyli jak wspomniałem wcześniej, zarówno sprzedający, jak i kupujący muszą wystawić ofertę ze zdefiniowaną wcześniej przez siebie ceną. Jeśli ich propozycje spotkają się ze sobą, wtedy dochodzi do transakcji. Ponieważ obrazowe przykłady najlepiej tłumaczą nawet najbardziej skomplikowane zagadnienia, to posłużmy się i w tym miejscu jednym z nich. 

Wyobraźmy sobie giełdę, na której możemy kupić marchewki, płacąc za nie dolarami. Jeden ze sprzedających wystawił swoje ogłoszenie sprzedaży 30 kg marchwi w cenie 4,01 $ za kilogram. Inny natomiast dodał ofertę, gdzie ilość to 100 kg, a koszt to 4,02 $. Kolejny rolnicy wystawiają swoje ogłoszenia o różnych parametrach, co zapełnia arkusz zleceń po jeden ze stron. 

Z drugiej strony pojawiają się potencjalni nabywcy marchewek. Pierwszy z nich chciałby kupić 50 kg pomarańczowego warzywa w cenie 2,99 $ za kg. Kolejny 150 kg po 2,98 $, itd. Te oferty zapełniają nam drugą stronę arkusza zleceń. Ale jak łatwo zauważyć, żadne ogłoszenie zakupu nie pokrywa się ceną z ofertą sprzedaży.

Ponieważ zarówno jednej jak i drugiej stronie zależy na dokonaniu transakcji, oferty kupna oraz sprzedaży zaczynają się zmieniać. Po pewnym czasie znalazły się osoby, których ogłoszenia spotkały się ze sobą i zostało sprzedane 30 kg marchewki w cenie 3,74 $ za każdy kg.

Mam nadzieję, że ten prosty przykład dobrze zobrazował jak działają tradycyjne giełdy i jeśli ktoś do tej pory tego nie rozumiał, to teraz nie powinien mieć z tym problemu. Oczywiście w realnym środowisku sprawa wygląda nieco inaczej, a czynników, które wpływają na cenę ofert jest o wiele więcej, jednak nie ma to tutaj większego znaczenia. Warto jednak mieć świadomość, że czym większy jest sam rynek danego aktywa, tym znacznie rośnie jego płynność, co spowoduje, że do transakcji dojdzie zdecydowanie szybciej (ludzie prędzej się dogadają co do ceny).

Model ten bardzo dobrze sprawdza się na przestrzeni lat, ale nie jest bez wad. Chyba największą z nich są wcześniej wspomniane określone godziny działania giełd. Jeżeli zainteresowany zakupem przyszedłby w sobotę o 23 na targ, to nikogo by tam nie znalazł, a tym samym nie dokonał żadnej transakcji. Chociaż będąc szczerym, nie jest to wina samego modelu opartego o arkusz zleceń. Może i w przypadku fizycznych przedmiotów obecność obu stron transakcji jest wymagana, ale w przypadku cyfrowych aktywów nie ma kompletnie takiej potrzeby. Wszystkie ograniczenia czasowe związane są z różnego rodzaju regulacjami i umowami, w których detale nie będę tutaj wchodził. Czy takie podejście jest niezbędne w przypadku tradycyjnych giełd? Nie czuję się kompetentny do udzielenia tej odpowiedzi, ale istnieją cyfrowe aktywa, które również korzystają z arkusza zleceń, a ich handel odbywa się 24/7. Mowa tu oczywiście o kryptowalutach.

Zaznaczam, że wciąż mowa o scentralizowanych giełdach, z tą różnicą, że dotyczących jedynie obrotów cyfrowych tokenów. Firmy takie jak Binance, KuCoin, FTX, itd. dają swoim klientom możliwość handlu nieustannie, bez znaczenia czy jest to 8 rano w poniedziałek, czy 23 w Sylwestra. Jedyne momenty przerwy to ewentualne przerwy techniczne.

Jednak mimo takiego podejścia występują tutaj te same problemy, z którymi mamy do czynienia w przypadku jakiejkolwiek scentralizowanej instytucji. Nie będę zagłębiał się ponownie w szczegóły, a zainteresowanych odsyłam do poprzednich artykułów. Warto w tym miejscu jedynie nadmienić, że wszystkie środki znajdujące się na scentralizowanych giełdach mogą być w każdym momencie skonfiskowane lub zablokowane. I nie ma tutaj znaczenia, czy mówimy o standardowych akcjach czy kryptowalutach. Jeżeli trzymamy tokeny na tradycyjnych giełdach, to de facto przechowywane są one na portfelach, do których klucze prywatne mają same instytucje, więc mogą z nimi zrobić co chcą. 

Na szczęście po raz kolejny sam blockchain i możliwość tworzenia smart kontraktów przychodzi nam z odsieczą, proponując całkowicie inne podejście do handlu aktywami.

Wymiana 24/7

Rozwiązanie, o którym mowa, nosi nazwę zdecentralizowanych giełd (ang. decentralized exchange), jednak zazwyczaj mówiąc o nich używa się skróty DEX. Obecnie zdecydowana większość tego typu aplikacji służy do handlu związanego jedynie z kryptowalutami. Najpopularniejsze z nich to Uniswap. Odpowiednikiem tego rozwiązania na sieci BSC jest PancakeSwap. Niech nie zmyli Cię ich nazwa, bądź wygląd stron, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się bardzo dziecinne. Dzienna wartość transakcji dokonywanych przy ich pomocy sięga od kilkuset milionów do kilku miliardów dolarów, a mowa tutaj o okresie, gdy na rynku krypto, delikatnie mówiąc, wieje nudą i pesymizmem.

Rozwiązań tego typu jest wiele na różnego rodzaju łańcuchach blockchainowych. Pomimo niektórych różnic, które wynikają ze szczegółów implementacyjnych, wszystkie rozwiązania tego typu posiadają te same zalety. Przede wszystkim są całkowicie zdecentralizowane, ponieważ wszystko opiera się o smart kontrakty.

W tym miejscu należy wyjaśnić jedną sprawą. Od czasu do czasu można usłyszeć, że jakiś DEX zablokował dostęp do giełdy konkretnym adresem. Zdarzyło się to chociażby niedawno, a sprawa dotyczyła Uniswap’a oraz portfeli, które używały aplikacji Tornado Cash. Czy w takim wypadku cała ta decentralizacja to jedna wielka bzdura? Niezupełnie.

Faktem jest, że twórcy Uniswap’a dokonali takiej blokady, ale zaimplementowali ją jedynie po stronie samej aplikacji webowej. To co znajduje się na blokchcianie nie zostało ocenzurowane, ponieważ wcześniej stworzone kontrakty na to nie pozwalają. Oczywiście można by je zaimplementować w taki sposób, aby było to możliwe. W konsekwencji wciąż możliwe jest korzystanie z funkcjonalności stojących za Uniswap’em, jednak wymaga to nieco wiedzy z zakresu smart kontraktów. Może przeciętny użytkownik nie będzie sobie w stanie poradzić, ale istnieje duża szansa, że znajdzie się programista, który stworzy kolejną aplikację webową, którą połączy z tymi samymi kontraktami i wszystko wróci do normy. Czy brak możliwości zablokowania funkcjonalności konkretnym osobom jest dobry czy zły, to już temat na całkowicie inną dyskusję.

Kolejny plus jaki łączy zdecentralizowane giełdy, to możliwość handlu 24 godziny na dobę. Jednak w odróżneniu od scentralizowanych giełd kryptowalutowych, w tym nasze środki znajdują się na portfelach do których my posiadamy klucze prywatne, dlatego nie musimy się obawiać, że zostaną one wykradzione z kont giełdowych lub zablokowane na nich. Ale najciekawszą zaletą tego rozwiązania jest to, że do wykonania transakcji potrzebujemy tylko jednej ze stron. Jeżeli chcemy zakupić tokeny, to sprzedający może nie istnieć i vice versa, a przynajmniej w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia. Bierze się to z modelu, na którym oparte są zdecentralizowane giełdy. W odróżnieniu od tradycyjnego arkusza zleceń, w tym wypadku wykorzystywane są tzw. pule płynności (ang. liquidity pool).

Magiczne pudełko bez dna

Pula płynności to nic innego, jak odpowiednio napisany smart kontrakt, który umożliwia zakup i sprzedaż danej kryptowaluty. Handel nie odbywa się na linii kupujący-sprzedający, a tylko zainteresowany dokonuje transakcji bezpośrednio ze smart kontraktem. Cena aktywa wyliczana jest na bieżąco, przez co nie ma potrzeby tworzenia księgi zleceń.

Najprostsza pula płynności zawiera w sobie jedynie dwa aktywa, których stosunek wzajemnej wartości wynosi zawsze 50:50. Przykładowo na taki kontrakt mogłaby się składać para kryptowalut ETH i DAI, których sumaryczna wartość wynosiłaby 10000 $ (5000 $ w etherze i 5000 $ w DAI). Czy to oznacza, że w takiej sytuacji mając 5 tys. $ mógłbyś wykupić wszystkie środki z takiej puli? Nie, a co więcej, mając nawet 10 mln $ nie dałoby się tego zrobić. Tak jak wspomniałem, cena kryptowaluty w danej puli będzie wyliczana na bieżąco, a odpowiedzialny jest za to algorytm zwany Automatycznym Animatorem Rynku, z ang. Automated Market Maker. W skrócie mechanizm ten sprawia, że im mniej danego aktywa jest w puli, tym jego cena jest wyższa w stosunku do tego drugiego. Algorytm ten można wyrazić następującym wzorem:

x * y = k,

gdzie wartość x oraz y będą się zmieniały w zależności od dokonywanych transakcji, natomiast k zawsze będzie wynosiło tyle samo.

Żeby dobrze zrozumieć działanie puli płynności posłużę się znowu obrazowym przykładem, odchodząc na chwilę od rynku krypto.

Piotrek i Paweł są rolnikami. Pierwszy z nich uprawia gruszki, drugi jabłka. Pewnego dnia spotkali się ze sobą i doszli do wniosku, że przydałby się jakiś mechanizm, który umożliwiłby wymianę jednego owocu na drugi, a wszystko odbywałoby się przy użyciu jasnych i sprawiedliwych zasad. Wielkie zrządzenie losu sprawiło, że natknęli się na czarodzieja, który stworzył dla nich magiczne wiaderko, do którego należało wrzucić wszystkie owoce. 

Piotrek i Paweł potrzebowali ustalić początkową wartość jabłek i gruszek, żeby stosunek obu owoców był równy. Doszli do wniosku, że pojedyncze jabłko jest równowarte gruszce, a rynkowo każde z nich kosztowałoby 1 $. Zgodnie ustalili, że wrzucą do wiaderka odpowiednio 10 tys. jabłek oraz 10 tys. gruszek. Zgodnie z magicznymi zasadami, od tej pory wartość całego wkładu musi być zawsze równa iloczynowi początkowego stanu, czyli 100 mln $ (10 tys. * 10 tys.).

Od tego momentu dowolna osoba mogła podejść do wiaderka i wymienić swoje gruszki na jabłka oraz vice versa i tak też zaczęło się dziać. Pierwszy chętny przyniósł 1 tys. jabłek. Po szybkich obliczeniach wykonanych przez wiaderko, otrzymał w zamian 909 gruszek (pomińmy części dziesiętne). W tej chwili w magicznym przedmiocie znajduje się 11 tys. jabłek oraz 9091 gruszek, a ich sumaryczna wartość wciąż wynosi 100 mln $. Oznacza to, że w tej chwili jedno jabłko można przeliczyć na 0,91 $, natomiast gruszka miałaby wartość 1,1 $.

Po pewnym czasie przybyła kolejna osoba, która również wrzuciła do wiaderka 1 tys. jabłek. Tym razem okazało się, że otrzymała w zamian jedynie 758 gruszek. Jak widzisz, wartość poszczególnych owoców względem siebie zmienia się w zależności od tego, ile jest ich w wiaderku w danej chwili. Im więcej jabłek zostanie wrzuconych, tym mniej gruszek ktoś za nie trzyma. Jednak to nie koniec naszej historii.

W pewnym momencie pojawiła się Ola, która nie posiadała żadnego z wymienionych owoców, za to miała całkiem sporo śliwek. Piotrek i Paweł doszli do wniosku, że dobrze by było stworzyć również możliwość wymiany gruszek na śliwki. Po krótkiej naradzie wszyscy rolnicy udali się do czarodzieja, a ten stworzył im identyczny przedmiot. Tym razem umieścili w nim śliwki oraz gruszki, przez co cała zabawa mogła trwać dalej.

Po jakimś czasie pojawił się kolejny problem. Jedna z osób bardzo chciała kupić śliwki, ale posiadała niestety tylko jabłka. Na szczęście po krótkiej naradzie wszyscy doszli do wniosku, że nie muszą prosić czarodzieja o kolejne wiaderko, ponieważ wystarczy, aby zainteresowany najpierw wymienił swoje jabłka na gruszki, a następnie udał się z nimi po śliwki. Dzięki temu cały handel trwał w najlepsze pomiędzy trzema różnymi owocami.

Pomimo że poniższemu przykładowi bliżej do bajki fantasy niż do realnych rynków finansowych, obrazuje on mechanizm działania zdecentralizowanych giełd. Magiczne wiaderko reprezentuje pulę płynności, a poszczególne owoce kryptowaluty. Jaką rolę w tej całej układance pełnił Piotrek, Paweł i Ola? Trójka ta była tzw. dostarczycielami płynności (ang. liquidity providers), czyli osobami, które zaopatrują pulę w niezbędne środki.

W historii nasi rolnicy nie odnosili żadnych korzyści z pełnienia swojej roli, ale w rzeczywistym świecie wygląda to nieco inaczej. Każdy liquidity provider czerpie zysk ze wszystkich wykonanych transakcji w obrębie puli. Najprościej mówiąc, pobiera on pewien procent z środków biorących udział w wymianie. Wielkość takiej prowizji może zależeć od wielu czynników. Pierwszy z nich, to procentowy udział naszych środków w całej puli. W rzeczywistości konkretne aktywo dostarczane jest przez wiele osób naraz, a nie jak w przypadku naszej opowiastki, przez jednego rolnika. 

Kolejnym czynnikiem wpływającym na wysokość zysków jest ruch w obrębie puli. Przy czym niekoniecznie większe zarobki będą tam, gdzie jest większy ruch. Często protokoły ustalają wyższe prowizje dla dostarczycieli płynności tam, gdzie pule są mniejsze, w celu zachęcenia kolejnych osób do dołączenia. Innym sposobem na takie zachęty jest dostarczanie przez giełdy jako bonusu swojego tokena. Wtedy z jednej strony dostarczyciele zarabiają na samej prowizji, a z drugiej na kryptowalucie giełdowej.

Przykład z magicznymi wiaderkami obrazował najprostszy rodzaj puli, w której znajdują się jedynie dwa aktywa a ich wzajemny stosunek do 50:50. W takim wypadku identycznie jak w historii, w momencie, kiedy ktoś chce wymienić jeden token na drugi, ale nie istnieje bezpośrednia para takich aktywów, to wykorzystuje się do takiej operacji kilka różnych puli. Mechanizm ten nosi nazwę routingu, a jego celem jest znalezienie najbardziej optymalnej ścieżki wymiany.

Istnieją rozwiązania, które do tego problemu podchodząc w bardziej zaawansowany sposób. Przykładem może być Balancer. Protokół ten pozwala tworzyć pule płynności składającej się z więcej niż dwóch aktywów. Co więcej, wzajemny stosunek ilości poszczególnych tokenów też może przybierać wiele wariantów. Nie będę opisywał teraz każdego z istniejących podejść do tworzenia puli płynności, ponieważ jest ich bardzo wiele. Jednak sama idea działania tego mechanizmu opiera się na tych samych fundamentach, dlatego zrozumienia podstawowej wersji jest w tym momencie wystarczające.

Warto jeszcze wspomnieć o samej płynności w danej puli. Im jest ona większa, czyli więcej tokenów się w niej znajduje, tym cena aktywów jest bardziej stabilna. Oznacza to, że gdyby w magicznych wiaderkach było nie po 10 tys. owoców ale po 1 mln., to osoba która wymieniała jabłka na gruszki, otrzymałaby więcej owoców za tę samą cenę.

Istotne jest też również to, że płynność w puli może się zmieniać, ponieważ każdy z jej dostarczycieli może wycofać z niej swoje środki. Czasami mechanizmy sprawiają, że zanim właściciel otrzyma aktywa, to musi minąć pewien czas, niemniej jednak ostatecznie je dostanie.

Z wycofaniem środków wiąże się jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Podczas każdej transakcji zmienia się w puli proporcja jednego aktywa do drugiego (iloraz ich wartości pozostaje bez zmian). Oznacza to, że wyciągając swoje środki możemy otrzymać inną ich ilość niż początkowo włożyliśmy do puli. Wracając do przykładu owoców, jeżeli większość transakcji dotyczyła zakupu gruszek, to stosunek jabłek w wiaderku by rósł. Jeśli rolnik zdecydowałby w takim momencie wyciągnąć swoje owoce z wiaderka, to nie otrzymałby ich w stosunku 50:50 (tak jak włożył), tylko dostałby więcej jabłek i mniej gruszek.

Z opisaną sytuacją powiązane jest tzw. pojęcie nietrwałej straty (ang. impermanent loss). W dużym skrócie może okazać się, że wartość aktywów, które w danej chwili możemy wyciągnąć z puli byłaby większa, gdybyśmy ich tam nigdy nie dostarczyli. Inaczej mówiąc ilość jabłek i gruszek wyciągniętych z wiaderka jest mniej warta niż ta przed ich włożeniem.

Dobrze być tego świadomym, szczególnie jeżeli chce się zostać dostarczycielem płynności. W niektórych przypadkach protokoły niwelują to zachowanie poprzez zwiększenie nagród. Czasem jednak na skutek wprowadzenia nowych możliwości, ryzyko tego zjawiska może wzrosnąć. Przykładem jest podejście do puli płynności reprezentowane przez Uniswap w wersji 3.

Nie są to jedyne zagrożenie, o którym należy pamiętać. Innym z nich jest dziura w smart kontrakcie. W teorii wiele rozwiązań przechodzi audyt, a ponieważ wszystko jest publiczne to również i my możemy przeanalizować, co takiego dzieje się w kodzie. Ale po pierwsze blockchain jest stosunkowo nową technologią i nie jesteśmy jeszcze świadomi wszystkich możliwych dziur w kontraktach, a po drugie żeby samemu zweryfikować kod, potrzeba bardzo dużo wiedzy, a jak historia pokazuje, nawet audytorzy potrafią się mylić.

Ostatnią sprawą, która może doprowadzić do utraty środków jest tzw. rug pull. Mowa tutaj o sytuacji, kiedy z puli zostaje wyciągnięta większość płynności. Spowoduje to, że wartość przynajmniej jednej kryptowalty spadnie praktycznie do zera (o ile istnieje tylko jedna taka pula).

Przy czym warto tutaj nadmienić, że nie ma możliwości aby tokeny w 100% zostały wykupione z puli. Faktycznie mogą zostać wyciągnięte przez dostarczycieli płynności, ale żaden inny użytkownik nie może ich wszystkich uzyskać. Związane jest to z wyliczeniem ceny aktywa. Jak już wiesz im mniej jednego z nich tym jego cena jest większa. Dlatego gdyby zrobiło się go bardzo mało, to jego wycena będzie tak wysoka, że nie będzie dało się go wykupić.

Już zmierzając do końca tematu zdecentralizowanych giełd, chciałbym zaznaczyć, że może istnieć równocześnie wiele puli płynności dotyczących tych samych par aktywów. Oznacza to, że stosunek ceny jednego tokena do drugiego będzie różny w innych miejscach. I tutaj pojawia się miejsce na tzw. arbitraż tradingowy i wykorzystanie błyskawicznych pożyczek, które zostały omówione poprzednim razem.

Zdecentralizowane derywatywy

Rysunek 4. Derywatywy
(źródło: https://defi-planet.com/2021/08/derivatives-in-defi/)

Drugim tematem, który chciałbym poruszyć w tym poście to derywatywy oparte o blockchain. Nie będę tutaj wchodził w to, czym one konkretnie są i jak działają na rynku tradycyjnym. Wystarczy mieć świadomość, że są to różnego rodzaju pochodne instrumenty finansowe np. opcje czy kontrakty terminowe, które uzależnione są od innego instrumentu bazowego np. akcji.

Skoro było można przenieść na blockchain takie rzeczy jak pożyczki, ubezpieczenia czy giełdy, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić to również z derywatywami. Dzięki temu również i te rozwiązania zyskają wszystkie cechy związane z decentralizacją i przejrzystością. Na dodatek można je połączyć z pozostałymi mechanizmami DeFi, co jeszcze bardziej zmaksymalizuje ich potencjalne możliwości.

Nie ma sensu powtarzać się i wymieniać ponownie wszystkie zalety zdecentralizowanych rozwiązań, dlatego skupię się jedynie na przytoczeniu kilku protokołów, które dostarczają nam ciekawych możliwości. 

Pierwszym z nich jest Sythetix. Dzięki niemu mamy m.in. ekspozycję na Forex (a przynajmniej na jego bardzo mały wycinek) poprzez blockchain.

Kolejne rozwiązanie to Perpetual. Protokół ten pozwala grać użytkownikom na tzw. futuresach. W świecie krypto możemy robić takie rzeczy oczywiście przy pomocy scentralizowanych giełd, ale rozwiązanie to pozwala na wykorzystanie tych instrumentów w sposób całkowicie zdecentralizowany. Inny protokołem tego typu jest dYdX.

Jeszcze kilka miesięcy temu rozwiązaniem, o którym dobrze byłoby wspomnieć był Mirror Protocol. Pozwalał on na zakup syntetycznych tokenów, reprezentujących m.in. akcję Apple oraz innych spółek giełdowych. Niestety upadek ekosystemu Terra negatywnie wpłynął na ten protokół. Sam pomysł był bardzo ciekawy i może kiedyś się jeszcze odrodzi.

Rozwiązań przenoszących derywatywy na blockchain jest obecnie bardzo dużo, a powstanie ich jeszcze więcej. Jeżeli jesteś nimi zainteresowany to tutaj znajdziesz ich całą listę. Większość z nich, jak można się spodziewać, związana jest typowo z rynkiem kryptowalut. Nie oznacza to, że jest to ich jedyne zastosowanie. Z czasem powstanie zapewne cała masa rozwiązań odzwierciedlających inne aktywa, a ponieważ coraz więcej firm ze świata fizycznego przenosi swoje aktywa do tego cyfrowego, jest to raczej tylko kwestia czasu.

Jak widzisz temat DeFi jest bardzo obszerny. Ostatnie trzy posty skupiały się wyłącznie na nim, a jest to prawdopodobnie jedynie zalążek tego, o czym można by porozmawiać. W przyszłości wrócę do tematu i postaramy napisać się kontrakty, które pokażą DeFi w praktyce, jednak póki co zamykam ten temat, ponieważ już DAO czeka na swoją kolej. Zapraszam za tydzień:).

Share this Post
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments