DeFi po raz pierwszy – tradycyjny system finansowy i stablecoiny

Przemek/ 5 września, 2022

W czasach, gdy tradycyjne waluty coraz szybciej zbliżają się wartością do papieru toaletowego, a interesy banków przekładane są ponad prywatną własność, należy zadać sobie pytanie, czy można coś z tym zrobić. Może istnieje jakaś technologia, przy pomocy której udałoby się stworzyć rozwiązania, które nie wykluczałyby nikogo i dawały każdemu równy dostęp do świata finansów? Okazuje się, że wykorzystując blockchain stworzenie takiego mechanizmu jest jak najbardziej możliwe. Co więcej, sporo rozwiązań już istnieje i określane są one mianem DeFi (Decentralized Finance).

Ten wpis jest pierwszym, z krótkiej serii postów, jakie pojawią się w najbliższym czasie na blogu,  a będą mówic o zdecentralizowanych finansach. Dzisiejszym tematem będą tzw. stablecoiny. Z tego wpisu dowiesz się, czym one są, jakie ich rodzaje występują oraz do czego mogą być przydatne. Ale zanim przejdę do głównego dania tego odcinka, warto powiedzieć kilka słów o mechanizmach związanych z finansami znanymi z codziennego życia. 

Tradycyjne finanse – czy potrzeba mi coś więcej

Chyba nie będzie to nadużyciem, jeśli stwierdzę, że każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu, ma do czynienia z tradycyjnym systemem finansowym. Dokonujemy różnego rodzaju płatności, próbujemy oszczędzać i inwestować nasze pieniądze, wykupujemy ubezpieczenia na życie oraz wiele, wiele innych. To tylko mały wycinek świata finansowego, który jest bardzo związany z naszym codziennym życiem. Bez względu na to, którą z tych czynności wykonujemy, można zauważyć , że łączy je pewna wspólna cecha, a mianowicie centralizacja. Dokonując jakiekolwiek płatności, transakcja musi być zweryfikowana i zatwierdzona przez centralną jednostkę. Gdy szukamy miejsca do przechowania zgromadzonych oszczędności, czy to w formie pieniędzy, metali szlachetnych czy też innych dóbr, od razu przychodzą nam na myśl instytucje bankowe. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ od wielu lat jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu podejścia. Istnieje nawet powiedzenie „pewne jak w banku”, chociaż od czasu kryzysu finansowego zapoczątkowanego w 2008 roku powinno się je traktować raczej z dużym dystansem. Dobrze to obrazuje sytuacja klientów cypryjskich banków, którym w 2013 roku zabrano środki. Ale nie trzeba wybierać się za granicę, żeby znaleźć podobne sytuacj. Okazuje się, że pieniądze zgromadzone w polskich bankach mogą być skonfiskowane na rzecz pomocy instytucjom finansowym. Jeżeli sądzisz, że taka sytuacja dotyczy jedynie majątków firm i samorządów, to niestety muszę Cię zmartwić. Zgodnie z naszym prawym, w wypadku wystąpienia podobnej sytuacji, bank ma prawo skonfiskować również pieniądze każdego obywatela. Niestety wciąż niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę.

Nawet jeśli  założymy, że prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest znikome, nie możemy przecież  mieć pewności, że zawsze zrobimy ze swoimi środkami, co tylko będziemy chcieli. Wiele razy przekonały się o tym osoby, które miały coś wspólnego z inwestycjami w kryptowaluty. Jeden z największych banków w Polsce wielokrotnie usuwał lub chociaż blokował konta osób, które uczestniczyły w transakcjach tego typu. Czy inwestowanie w kryptowaluty jest dobrym pomysłem, to już temat na osobną dyskusję. Niemniej jednak nikt nie powinien mieć prawa decydowania o tym, w jaki sposób chcemy wydawać swoje własne pieniądze. Co gorsza, banki nie tylko mają możliwość kontrolowania naszych środków, ale niewykluczone też, że w niedługim czasie będziemy musieli płacić tym instytucjom za samo użyczenie im naszych oszczędności.

Jeszcze jednym minusem tradycyjnych finansów jest ich spory koszt. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ utrzymanie ogromnych placówek i milionów zatrudnionych pracowników wymaga dużych nakładów finansowych. Na dodatek cały ten system jest po prostu powolny. Jeżeli masz inne zdanie, to spróbuj wykonać standardowy przelew w piątek wieczorem i sprawdź, kiedy znajdzie się na wskazanym koncie.

Chociaż to, co napisałem powyżej, nie stawia tradycyjnych finansów w dobrym świetle, należy przyznać, że mają one także plusy. Nasze depozyty w bankach są ubezpieczone do kwoty 100 tys. EUR, co przynajmniej w teorii daje nam pewne bezpieczeństwo. Nie sposób przewidzieć jednak, jak te gwarancje sprawdziłyby się w przypadku upadku naprawdę dużej instytucji, więc miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli się o tym przekonać. Dużą zaletą jest również łatwość korzystania z tradycyjnej bankowości. Założenie konta, płatności przy użyciu kart debetowych i kredytowych, przelewy, czy też inne operacje finansowe są stosunkowo przystępne dla przeciętnego użytkownika. Jeśli zapomnimy hasła do naszego konta bankowego, jesteśmy w stanie szybko je odzyskać. Dla porównania, gdy zapomnisz swojego klucza prywatnego do portfela kryptowalutowego, nie ma żadnej możliwości, aby ktokolwiek pomógł Ci go odzyskać. 

Jeśli chodzi o inwestycje, istnieje wiele przedsiębiorstw ułatwiających nam zakupy i przechowywanie akcji, złota oraz innych instrumentów finansowych. Kiedyś również świetną opcją były lokaty bankowe. W momencie, kiedy oprocentowanie depozytów przewyższało inflację, pozwalało to w stosunkowo łatwy i bezpieczny sposób zabezpieczać siłę nabywczą zgromadzonych oszczędności i nie wymagało  zgłębiania wiedzy inwestycyjno-finansowej. Niestety w czasach nielimitowanego dodruku pieniądza i ujemnych realnych stóp procentowych wydaje się, że jest to już tylko pieśń przeszłości. 

Jak działają banki

Warto w tym miejscu wyjaśnić, na czym zarabiają instytucje finansowe. Cały mechanizm jest dosyć skomplikowany, dlatego na potrzeby tego wpisu nieco go uproszczę, aby było łatwiej przyswoić sedno sprawy.

Załóżmy, że posiadasz 10 tys. zł oszczędności. Żeby te pieniądze nie traciły na wartości, postanawiasz wrzucić je na lokatę. Po chwili przeglądania ofert, natrafiasz na taką, która daje 20% zwrotu w skali roku (czasem warto pomarzyć). Decydujesz się na to rozwiązanie i przekazujesz swoje oszczędności do wybranego banku. Od tej chwili instytucja ta musi wygenerować taki zysk, aby pokrył oferowane odsetki plus dodatkowy profit dla niej samej. Najłatwiejszym sposobem jest pożyczenie tych pieniędzy komuś innemu, tylko na wyższy procent niż oferowana lokata. W tej sytuacji bank znajduje osoby lub instytucje, które w danej chwili potrzebują pieniędzy, czy to na inwestycje, czy też na konsumpcję. Następnie pożycza otrzymane od Ciebie pieniądze np. z oprocentowaniem 25% rocznie, a po upływie określonego czasu odzyskuje je wraz z dodatkowymi odsetkami. W momencie kiedy Twoja lokata dobiegnie końca, bank będzie w stanie oddać Ci Twoje wcześniejsze oszczędności, powiększone o dodatkowe odsetki. 

Można by zadać sobie pytanie, skoro tak de facto to dzięki naszym pieniądzom generowane są zyski, to czy nie moglibyśmy pominąć instytucji finansowej i dzięki temu zarobić więcej? Problem polega na tym, że jeśli poszlibyśmy z tymi 10 tys. zł do jakiejś dużej firmy i zaproponowali im pożyczkę, to pewnie by nas wyśmiali, a nawet jeśli nie, to co w momencie, gdyby nie zwrócili nam naszych pieniędzy? Mimo wszystko instytucje finansowe zabezpieczają nas w pewnym stopniu przed takimi sytuacjami. Ze względu na skalę, z jaką działają, niespłacenie jednej pożyczki nie spowoduje utraty płynności całego banku. Jest to jeden z głównym argumentów, dlaczego scentralizowane finanse są atrakcyjne.

Różne instytucje finansowe mogą działać w oparciu o nieco inny model biznesowy, ale istota sprawy jest ta sama. To dzięki naszym pieniądzom są w stanie generować swoje zyski. Skoro tak, to może dałoby się jakoś ominąć pośredników i być samemu finansowym hubem? Przy pomocy standardowych technologii mogłoby to być niewykonalne, ale od czego mamy blockchain, z którego pomocą powstało DeFi.

Zdecentralizowane finanse i wszystko, co z nimi związane, to bardzo obszerny temat i ciężko byłoby ująć wszystkie mechanizmy w jednym wpisie, dlatego dzisiaj zacznę od tzw. stablecoinów.

Stablecoin, czyli jak utrzymać stałą wartość

Osoby, które miały kiedykolwiek styczność z rynkiem kryptowalut wiedzą, jak szybko może zmienić się wycena poszczególnych monet. Dzienny wzrost lub spadek wartości tokenów o kilkanaście bądź kilkadziesiąt procent nie jest niczym dziwnym. Nie dotyczy to tylko kryptowalut o małej kapitalizacji rynkowej, ale również najbardziej znanej waluty wirtualnej, jaką jest Bitcoin. W tym wypadku spadek rzędu 40% w ciągu jednego dnia jest czymś, co powtarza się regularnie, a nowych inwestorów może to przyprawić o ból głowy. W związku z tą zmiennością pojawia się duży problem, a mianowicie jak w takim razie oprzeć zdecentralizowany system finansowy na czymś, czego wartość nieustannie się zmienia. Dodatkowo, przynajmniej na razie, ludzie przyzwyczajeni są do określania cen wszystkich usług i produktów w walutach fiducjarnych, a nie w Bitcoinie czy Etherze. Z drugiej strony, budując zdecentralizowany system finansowy, dobrze by było mieć możliwość wykorzystania potencjału, jaki dają nam kryptowaluty, np. przejrzystość transakcji. Na szczęście z pomocą przychodzą nam tzw. stablecoiny, czyli rozwiązanie, które łączy w sobie zalety monet opartych o blockchain oraz nasze przyzwyczajenie do standardowego pieniądza. 

Jak sama nazwa może wskazywać, mowa o kryptowalutach. Skoro tak, to najpewniej będziemy mieć na myśli tokeny oparte o smart kontrakty. I jest to w 100% prawda. Prawdopodobnie wszystkie stable coiny bazuję na tego typu rozwiązaniach i wykorzystują do tego standard ERC20, o którym mowa była w tym wpisie. Jednak takie tokeny różnią się jedną charakterystyczną cechą od pozostałych krypto, a mianowicie starają się utrzymać stałą wycenę w złotówkach, dolarach, euro, funtach itd. Oznacza to, że zadaniem stablecoinów jest odzwierciedlanie ceny jakiegoś dobra z realnego świata i nie chodzi tutaj jedynie o pieniądze fiducjarne. Równie dobrze token taki może być związany ze złotem, srebrem czy też jakimkolwiek innym aktywem, w którym na co dzień wyceniamy różne rzeczy. 

Istnieją różne sposoby, aby zapewnić stabilność wyceny stablecoina. Zabezpieczeniem może być np. fizyczna gotówka (ang. fiat-backed) lub jakieś fizyczne aktywo (ang. commodity-backed), które będą gdzieś przechowywane jako realne pokrycie tokenów. Na tej samej zasadzie, zamiast wspomnianych dóbr, można wykorzystać do tego celu inne kryptowaluty (ang. crypto-backed). Istnieje też metoda, która w sposób algorytmiczny jest w stanie utrzymywać wycenę danego tokena.

Fizyczne zabezpieczenie

Rysunek 4. Sejf
(źródło: https://www.banham.co.uk/safes/safe-types/)

Zacznijmy od wyjaśnienia pierwszych dwóch sposobów, ponieważ mechanizm ich działania jest praktycznie identyczny. Stablecoin, który zabezpieczony jest pieniądzem fiducjarnym lub innym fizycznym aktywem, emitowany jest przez centralną instytucję, która niejako składa obietnicę, że posiada środki na pokrycie każdego wydanego tokena. Niesie to za sobą pewne niedogodności, ale o tym za chwilę. Najpowszechniej używanym stablecoinem, którego wartość przywiązana jest ściśle do dolara amerykańskiego, jest Tether, czyli USDT.

Jak wygląda emisja takich tokenów? Powiedzmy, że chcielibyśmy mieć możliwość przechowywania naszych pieniędzy na blockchainie, a na dodatek mamy ich naprawdę dużo, dajmy na to 1 mld $. Z taką kwotą udajemy się do instytucji odpowiedzialnej za emitowanie konkretnego stablecoina, np. do Tether Ltd. Prosimy ją, aby stworzyła na swoim smart contractcie 1 mld nowych USDT i przelała na nasz portfel kryptowalutowy, a my przekażemy im za to nasze dolary. Za wyemitowanie nowych tokenów Tether Ltd. pobrałby jeszcze prowizję, bo przecież musi na czymś zarabiać, ale dla uproszczenia możemy ten fakt pominąć. Od tego momentu posiadamy USDT o wartości 1 mld $, które możemy wykorzystać w innych zdecentralizowanych rozwiązaniach. 

Po jakimś czasie stwierdzamy, że potrzebujemy z powrotem naszych dolarów, więc udajemy się ponownie do Tether Ltd. i oddajemy im ich stablecoiny, za co w zamian dostajemy dolary. Tokeny, które zostały przekazane firmie zostają zniszczone (w świecie krypto nazywa się to paleniem tokenów),  a my otrzymujemy z powrotem waluty fiducjarne. 

W idealnym świecie opisana sytuacja nie miałaby żadnych potencjalnych słabości. Niestety, w takim nie żyjemy, dlatego istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak i szczerze mówiąc, dotyczy to raczej wymiany USDT na fizyczny pieniądz, niż odwrotnie. Główny problem, tak samo jak w przypadku tradycyjnych finansów, stanowi scentralizowana instytucja, która odpowiada za przechowywanie i zabezpieczenia stablecoinów. Po pierwsze, nie mamy pewności, czy aby na pewno istnieją środki pokrywające jeden do jednego wyemitowane kryptowaluty. Nawet jeśli to my przekazaliśmy pieniądze instytucji, to nigdy nie wiemy, czy zachowa się ona uczciwie. Nie jest to wyimaginowana sytuacja, ponieważ właśnie sam Tether Ltd. został ukarany za kłamstwa na temat swoich rezerw.

Na szczęście ten problem da się w miarę łatwo rozwiązać, przeprowadzając regularne audyty, ale wciąż musimy ufać firmie prowadzącej kontrole. Chociaż historia zna przypadki, gdy audytorzy zachowywali się, lekko mówiąc, nie do końca uczciwie, taka weryfikacja i tak jest lepsza niż jej brak. 

Jednym ze stablecoinów, które przechodzą regularne audyty jest USD Coin, czyli USDC. Wyniki kontroli publikowane są co miesiąc i każdy może się z nimi zapoznać m.in. na stronie twórców USDC.  Dodatkowo token ten jest bardzo mocno regulowany przez rząd USA i wiele wielkich instytucji wchodzi w świat krypto właśnie przy jego pomocy W związku z tym zdecydowanie lepiej używać USDC niż USDT. Niestety token ten ma też swoje minusy, ponieważ jego emitent może zablokować do nich dostęp, co niedawno przytrafiło się użytkownikom aplikacji Tornado Cash

Kolejnym stablecoinem, którym warto się zainteresować, jest Binance USD (BUSD). Emitowany jest przez Paxos Trust Company, a nie, jak nazwa mogłaby sugerować, przez Binance. Jednak jego powiązanie z firmą, która stoi za największą giełdą krypto sprawia, że jego bezpieczeństwo jest na wyższym poziomie, niż chociażby USDT.

Brak audytów to nie jedyny problem, jaki występuje przy okazji stablecoinów emitowanych centralnie. Załóżmy, że firma przeprowadza regularnie kontrole i faktycznie posiada aktywa na pokrycie wszystkich wyemitowanych tokenów. Mimo wszystko wciąż istnieje zagrożenie, że np. ktoś ukradnie fizyczne pieniądze. Co więcej, nawet jeśli dany emitent naprawdę chciałaby być fair i robi wszystko, aby zabezpieczyć aktywa, może się okazać, że rząd lub jakaś instytucja finansowa zablokuje przechowywane na kontach środki. Niestety istnieje wiele potencjalnych zagrożeń, które mogą spowodować ostatecznie całkowitą utratę wartości danego stablecoina. Zatem czy są jakieś plusy korzystania z takich kryptowalut?

Ogromną zaletą tego rozwiązania jest fakt, że wartość takiego tokena jest bardzo stabilna. Może dojść do sytuacji, w której np. cena jednego USDT wahnie się nieznacznie w stosunku do dolara, jednak bardzo szybko wróci do oczekiwanej wyceny. Dzieje się tak, ponieważ jak każde inne aktywo, to również jest “handlowalne” i podlega prawu popytu oraz podaży. Dobrze obrazuje to cena USDT w czasie.

Skoro już jesteśmy przy tej kwestii, wcześniejszy przykład prezentował sytuację, kiedy to ktoś chciałby wymienić ogromne ilości pieniędzy na stablecoiny i tym samym zgłaszał się wtedy bezpośrednio do emitenta. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby skupić takie tokeny prosto z rynku. Może i zakup 1 mld tokenów na giełdzie nie byłby najsensowniejszym wyborem, ale jeśli ktoś potrzebuje znacznie mniejszych kwot, to jest to coś, z czego może skorzystać. 

Kolejną zaletą tego rodzaju stablecoinów jest fakt, że jest on atrakcyjny dla dużych instytucji, które chcą wejść w świat kryptowalut. Ponieważ duże korporacje muszą trzymać się wielu regulacji, nie mogą pozwolić sobie na użytkowanie tokenów, które by takich przepisów nie spełniały. W przypadku wspomnianych stablecoinów, nie jest to problemem, ponieważ firmy za nimi stojące również muszą przestrzegać wielu wytycznych. Cały ten sektor z roku na rok jest coraz mocniej regulowany, co sprawia, że kolejne biznesy zainteresowane są takimi rozwiązaniami.

Podane powyżej przykłady odnosiły się do tokenów, które niejako przenosiły dolara na blockchain i jest to chyba najczęściej spotykany przypadek. Ale nic nie stoi na przeszkodzi, aby stablecoin odzwierciedlał np. cenę złota. Najbardziej popularnym i sprawdzonym tokenem tego typu jest PAX Gold (PAXG), emitowany przez wcześniej wspomnianą firmę Paxos Trust Company. Zasady działania są identyczne jak w przypadku USDT czy USDC. Różnica polega na tym, że 1 PAXG jest równoważny 1 uncji złota. Każdy posiadany token można wymienić na fizyczny kruszec, przy czym minimalną wartością, jaka jest potrzebna do takiej wymiany jest obecnie 430 PAXG.

Podobne stablecoiny mogą być oparte o jakiekolwiek fizyczne aktywa. Nie ma znaczenia czy będzie to złoto, srebro, waluty fiducjarne czy wołowina Kobe. Różnica pojawia się, jeśli jako zabezpieczenie tokena wykorzystujemy inne kryptowaluty. Na pierwszy rzut oka sytuacja może wyglądać podobnie, ponieważ wciąż istnieje centralny emitent stablecoina, który trzyma u siebie zabezpieczenie, tylko tym razem w formie cyfrowych aktywów. Jednak takie podejście zmienia bardzo wiele.

Po pierwsze, ponieważ wszystko jest zapisane na blockchainie, każda osoba w dowolnej chwili może sprawdzić, czy faktycznie dana instytucja posiada kryptowaluty, które w całości zabezpieczają wyemitowane tokeny. Dzięki temu nie ma potrzeby angażowania jakiejkolwiek firmy trzeciej do przeprowadzenie audytu. Po drugie, nikt nie jest w stanie zablokować firmie dostępu do jej środków (chyba, że używa jako zabezpieczenia tokenu, który jest scentralizowany, jak np. USDC). Oczywiście nie rozwiązuje to wszystkich problemów, ponieważ wciąż istnieje szansa, że ktoś kto posiada klucz do portfeli przechowujących kryptowaluty, wykradnie je, ale mimo wszystko, całość jest bardziej przejrzysta.

Bardziej poważnym problemem będzie niestabilność cen konkretnych kryptowalut, służących jako zabezpieczenie. W przypadku walut FIAT nie ma takiego problemu, ponieważ 1$ zawsze jest 1$. Natomiast zabezpieczenie w formie BTC może być warte jednego dnia 100 tys. $, a dzień później połowę mniej. Na szczęście istnieją jeszcze inne rozwiązania, na których można oprzeć stablecoiny.

Zdecentralizowane stablecoiny

Dzięki technologii blockchain jesteśmy w stanie budować mechanizmy całkowicie niezależne od centralnych jednostek. W przypadku stablecoinów najbardziej zdecentralizowanym znanym rozwiązaniem jest DAI. Szczegółowe wytłumaczenie mechanizmów stojących za utrzymaniem stałej wartości tego tokena wymagałoby osobnego wpisu, dlatego może ten temat poruszę w przyszłości. Jeżeli języka angielski nie jest Ci obcy i już teraz chciałbyś dowiedzieć się detali to polecam Ci artykuł „Why Is DAI Stable?”. Ja natomiast opiszę z grubsza, jak to wszystko działa.

Emitentem tokenów DAI jest zdecentralizowany protokół, a nie jak w poprzednich przypadkach centralna instytucja. W sytuacji, gdy ktoś chce pozyskać nowe DAI, musi wpłacić do protokołu swoje kryptowaluty, które zostaną tam zablokowane. Środki te wykorzystane są do zabezpieczenia wartości DAI. W zamian osoba ta otrzyma na swój portfel odpowiednią liczbę DAI, która zależy od wyceny zastawionych kryptowalut. Podobnie jak w przypadku pozostałych stablecoinów, tokeny te można również skupić z rynku.

Największą zaletę tego rozwiązania jest fakt, że wszystko znajduje się w obrębie blockchaina. Oznacza to, że kod, który stoi za całym procesem jest w miarę łatwo weryfikowalny. Wszystkie transakcje związane z tworzeniem i paleniem tokenów DAI również są dostępne do publicznego wglądu. Z tego powodu nie potrzeba przeprowadzać, żadnych dodatkowych audytów, które potwierdzałyby słowa twórców.

Minusem takiego podejścia mogą być przejściowe większe wahania ceny, niż w przypadku scentralizowanych stablecoinów. Jednak historia DAI pokazuje, że token ten dobrze sobie radzi na przestrzeni czasu i jego wartość zawsze wraca do 1$.

Wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii decentralizacji tego protokołu. DAI nie tylko nie posiada centralnej jednostki, która emituje tokeny, ale również nie istnieje pojedyncza osoba, która mogłaby na własne życzenie zmieniać zasady działania tego rozwiązania. Nie oznacza to, że żadne ulepszenia nie mogą zostać wprowadzone. Protokół został zbudowany w oparciu o tzw. Decentralized Autonomous Organization (DAO). W przyszłości dodam wpis ze szczegółowym wyjaśnieniem takiego podejścia. W tej chwili wystarczy powiedzieć, że każdy posiadacz tokena Maker (MKR) ma prawo głosu, które może wykorzystać do podejmowania decyzji dotyczących protokołu. W skrócie wygląda to następująco: ktoś zgłasza propozycję zmiany bądź nowej funkcjonalności. W kolejnym kroku wszyscy zainteresowani oddają swoje głosy. Jeżeli głosowanie przejdzie pomyślnie, to propozycja może być wprowadzona. W innym przypadku zostaje odrzucona i nie ma możliwości jej zaimplementowania. Wszystko to oczywiście oparte jest o smart kontrakty, dlatego ponownie cały proces oraz proponowane zmiany są łatwo weryfikowalne.

Algorytmika w akcji

Rysunek 6. Algorytmy
(źródło: https://pandorafms.com/blog/what-is-an-algorithm/)

Przedstawiony powyżej mechanizm nie jest jedynym zdecentralizowanym pomysłem, który został wykorzystany do stworzenia stablecoinów. Kolejną ideą jest oparcie stabilnych tokenów o algorytmy, które będą odpowiedzialne za utrzymanie stałej wyceny. W takim wypadku nie istnieje żadne zabezpieczenie w formie fizycznej ani cyfrowej. Tylko czy coś takiego może się sprawdzić?

Kilka miesięcy temu doszło do spektakularnego upadku projektu Terra. Z całą sytuacją związany był token UST, który nazywany był algorytmicznym stablecoinem. Jeżeli ten temat nie obił Ci się jeszcze o uszy, to wystarczy wygooglać słowo “Luna”, a cała historia stanie się jasna. W skrócie UST straciło całkowicie wartość, co doprowadziło do pogrążenia całego ekosystemu Terra. Czy oznacza to, że algorytmiczne stablecoiny nie mają sensu? Osobiście nie skreślałbym ich jeszcze, a sam algorytm stojący za UST miał w sobie bardzo wiele z mechanizmów używanych w piramidach finansowych. Jednak korzystając z takich warto znać historię, żeby być świadomym podejmowanego ryzyka.

UST nie było ani jedynym, ani nawet pierwszym stablecoinem opartym o algorytmikę, dlatego zostawmy go na boku i przyjrzyjmy się innemu rozwiązaniu, a mianowicie projektowi Ampleforth (AMPL). Token ten stara się utrzymać wartość 1$ wykorzystująć następujący algorytm: co 24 godziny występuje tzw. rebasing. Polega on na tym, że jeśli cena AMPL wzrośnie powyżej 1 dolara, na portfelach posiadaczy tej kryptowaluty pojawią się dodatkowe tokeny. Dla przykładu, jeśli kupiłbym pewnego dnia 1 AMPL po 1 $ i cena spadłaby do 0.5 $, to kolejnego dnia będę posiadał 2 AMPL, których sumaryczna wartość będzie wynosić 1 $. Co ważne, jeśli wcześniej posiadana przeze mnie ilość AMPL równała się np. 1% wszystkich istniejących zasobów, to po zmianach proporcja ta musi być również zachowana. Podobnie działa to w drugą stronę. Jeśli wartość tokena spadnie, to część AMPL jest usuwana z portfeli, tak, aby podnieść cenę. Osobiście uważam to za dosyć ciekawe rozwiązanie. Niestety jak pokazuje wykres AMPL, wartość tokena dąży do 1$, jednak podlega ona bardzo dużym wahaniom.

Jak można zauważyć, pomimo matematycznego podejścia do sprawy, nie udało się stworzyć jeszcze idealnego algorytmicznego stablecoina. Ciężko powiedzieć, czy jest to w ogóle możliwe. Może się okazać, że najlepszą opcją jest połączenie tego podejścia z zabezpieczeniem w formie kryptowalut (czym de facto jest wcześniej przedstawiony protokół DAI).

Ale po co mi to?

Rysunek 7. Potrzeba czy zachcianka
(źródło: https://recyclenation.com/2015/10/do-you-need-it-or-do-you-just-want-it/)

Mam nadzieję, że teraz rozumiesz już czym są i jak działają stablecoiny. Tyle tylko, że mogło pojawić Ci się w głowie pytanie “Czy stablecoiny mi się przydadzą?”. Powodów, które mogą stać za wybraniem tego rozwiązania może być kilka.

Po pierwsze, dzięki stablecoinom możesz przenieść wartość swoich tradycyjnych aktywów na blockchain i korzystać ze wszystkich zalet z tym związanych, o których opowiem w kolejnych wpisach. Jasne, możesz również kupić Bitcoina lub inną kryptowalutę, ale wtedy narażasz się w krótkim terminie na duże wahania ceny, a nie zawsze jest to pożądany efekt.

Kolejną ogromną zaletą korzystania ze stablecoinów jest możliwość niepłacenia podatku i to w całkowicie legalny sposób :). Oczywiście mowa tutaj o zyskach, które przynoszą Ci inne kryptowaluty. W Polsce, przynajmniej w momencie publikacji tego posta, obowiązek podatkowy występuje w momencie zamiany waluty wirtualnej na jakiekolwiek fizyczne aktywo lub usługę. Powiedzmy, że ktoś kupił Bitcoina za 100 tys. zł. Następnie jego cena wzrosła dwukrotnie i taka osoba chciałaby wyjść z inwestycji i zabezpieczyć zyski. W sytuacji gdyby zakupione Bitcoiny zostały zamienione na złotówki, osoba ta musiałaby w zeznaniu podatkowym wykazać taką transakcję i zapłacić 19% podatku od zysków. Natomiast w przypadku wymiany Bitcoina na stablecoiny żaden podatek nie zostanie naliczony i tym samym oszczędność wyniesie 19 tys zł. Oczywiście jeżeli stablecoiny zostaną wymienione na złotówki, to podatek będzie trzeba zapłacić. Jednak ta metoda pozwala na zdecydowane zwiększenie zysków z różnego rodzaju inwestycji.

Oprócz korzyści podatkowych istnieją również te związane z zaoszczędzonym czasem. Pomimo że blockchain nie jest najszybszą technologią na świecie, to wykonanie transakcji zazwyczaj jest o wiele szybsze niż standardowy przelew bankowy. Ale co ważniejsze, w przypadku całkowicie zdecentralizowanych stablecoinów, żadna instytucja nie jest w stanie zablokować takiej transakcji. Nie ma zatem potrzeby tłumaczenia się nikomu, dlaczego chcemy skorzystać z naszych pieniędzy, co często się zdarza w przypadku tradycyjnych finansów, szczególnie jeśli mowa o dużych kwotach.

Wydaje mi się, że powyższe powody brzmią sensownie i mogą zachęcać ludzi do korzystania ze stablecoinów. Jednak największą korzyścią, którą niosą za sobą takie tokeny, jest stworzenie zdecentralizowanych mechanizmów finansów, które oparte będą o stałą wartość tokenów. Dlatego w kolejnym wpisie omówię dwa rozwiązania, a mianowicie pożyczki oraz ubezpieczenia.

Share this Post
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments